czwartek, 28 lipca 2016

Chinkalnia



ADRES: Podgórska 15 / Mostowa 14, Kraków
KUCHNIA: gruzińska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 12-22PLN
W INTERNECIE: facebook | www







W jednym z najbardziej urokliwych zakątków Krakowa, w bezpośrednim sąsiedztwie Kładki Bernatka powstał niedawno lokal z kuchnią gruzińską, której popularność w ostatnich latach wciąż rośnie.

Chinkalnia jest ukraińską sieciówką i mimo, że od gastronomii powielanej zazwyczaj trzymamy się z dala, do tego miejsca postanowiliśmy zajrzeć przez wzgląd na szczerą miłość do kuchni kaukaskiej. A ta rzadko bywa rozczarowaniem, przynajmniej według naszych podniebień :)

Lokal ma wystrój prosty, dość surowy, aż zanadto pozbawiony jest ozdób, żywych kolorów i wzorów, które w gruzińskiej restauracji byłyby jak najbardziej na miejscu. Raczej nie jest to miejsce odpowiednie na romantyczną randkę, czy oficjalne spotkania. Za to na luźne, niezobowiązujące wyjście z przyjaciółmi nadaje się jak najbardziej.
Kilka prostych, ogrodowych stolików ustawiono na zewnątrz i był to jak najbardziej trafiony pomysł - stąd rozpościera się cudny widok na Wisłę, kładkę i uroczą zabudowę Podgórza. Mimo wyjątkowo niewygodnych krzeseł na naszą kolację wybraliśmy właśnie opcję 'z widokiem'.

Wygląd karty (niestety) zdradza nam, że znajdujemy się w sieciówce. Jest to niezbyt starannie przygotowany spis dań na niewielkim kawałku papieru z bloku technicznego plus wkładka z napojami. Mimo to menu jest czytelne, a nowi amatorzy tej kuchni dowiedzą się z podpisów pod gruzińskimi nazwami dań czego można spodziewać się na talerzu.

Jak wskazuje nazwa lokalu w Chinkalni zjemy chinkali - tradycyjne gruzińskie pierogi z mięsem i rosołem (do wyboru 3,6 lub 9 sztuk). Szkoda trochę, że wybór nadzienia jest tak skromny - jest farsz mięsny i mięsny z ziołami. Dalej mamy niewielki, ale konkretny przegląd rodzimych, gruzińskich dań - jest między innymi gulaszowa zupa charczo, pchali z bakłażana, odżachuri (wieprzowina z warzywami zapiekana w glinianym naczyniu). Jest obowiazkowe chaczapuri w trzech odsłonach - po Mengrelsku, Adżarsku i Guruli. Zabrakło mi jednak dań z baraniny i jagnięciny oraz gruzińskich serów.
Zaskoczeniem na minus była dla mnie wkładka z napojami, w której spodziewałam się znaleźć solidny przegląd gruzińskich win. Są one niemal nieodłącznym elementem gruzińskich dań i dlatego szkoda, że w Chinkalni dostępnych jest tylko kilka butelek, których nawet nie można zamawiać na kieliszki. Oj, szkoda.
Wybór padł zatem na świetne gruzińskie piwo Golden Eagle (11PLN) oraz na lemoniadę Zedazeni o smaku gruszkowym (12PLN). Tej drugiej bliżej było do oranżady - jest to butelkowany napój gazowany. Bardzo orzeźwiający, ale też bardzo słodki.
W kwestii napojów muszę wspomnieć jeszcze o moim piwie, które mimo upalnej pogody podane zostało w temperaturze pokojowej co nieco przyćmiło jego jakże przyjemne walory smakowe.

Oczywiście w ramach przystawki zamówiliśmy tutejszy specjał - pierożki chinkali z mięsem i ziołami (19,50PLN, 6 sztuk). No i się nie zawiedliśmy, ani trochę! Aksamitne, perfekcyjne ciasto (warto wspomnieć, że jest ono wyjątkowo trudne w przygotowaniu), w środku aromatyczny rosół, który sprawiał, że mięso było soczyste i rozpływało się w ustach. Farsz przyprawiony pod mój gust - pieprzny i z dużą ilością ziół. Śmiało mogę przyznać, że były to chinkali idealne.

Zrezygnowaliśmy z rozsławionego chaczapuri na rzecz dwóch mięsnych szaszłyków - gruzińskiego z wieprzowiny (22PLN) oraz lula kebab z mielonej wołowiny (22PLN). Przy składaniu zamówienia okazało się, że mięso podawane jest tylko z marynowaną cebulką i z sosem, a domówić do dań można wyłącznie pieczone ziemniaki lub placek gruziński. Wybór padł więc na pieczywo (5PLN sztuka), które otrzymaliśmy dopiero kilka minut po podaniu szaszłyków. Dało się więc zauważyć, że kuchnia ma jeszcze mały problem z synchronizacją serwisu. Chleb był pyszny, ciepły i chrupiacy, ale jednak jest to tylko pieczywo i było by milej widziane jako gratis do dań mięsnych zwłaszcza, że placuszki są niewielkie.
Obok szaszłyków i towarzyszącej im cebulki mogę przejść zupełnie obojętnie. Oba były smaczne, poprawne, ale nie są to dania, które zamowiłabym ponownie (w przeciwieństwie do wspaniałych chinkali). No i z gramaturą podaną w karcie można by podyskutować...
Ale dzięki temu wystarczyło nam miejsca jeszcze na desery. W karcie znajdują się tylko trzy, z czego jeden z nich nie był tego dnia dostępny. W zamian za nieobecne goziniaki kelnerka zaproponowała baklawę (10PLN, na co dzień nie ma jej w karcie), na co chętnie przystaliśmy. Baklawa była chrupiąca od orzeszków i słodka od sporej ilości miodu, nie za piękna, taka domowa - jakby piekła ją bałkańska babcia :)
Drugim przetestowanym słodyczem było Pelamuszi (5,50PLN) - według karty orzeźwiający, schłodzony deser z winogron z rodzynkami. Nie znałam wcześniej tego dania i trochę przeraził mnie jego wygląd - łudząco przypominał babeczkę wykonaną w całości z budyniu, którego szczerze nie znoszę. Całe szczęście smak tego deseru nie miał nic wspólnego ze wspomnianym budyniem, przypominał za to galaretkowatą konfiturę z kwaśnych jabłek. Całość może nie zachwyca wyglądem, ale jest przyjemna w smaku. Rodzynki skutecznie osładzały kwaskowatą masę.

Oprócz całkiem dobrego jedzenia i ładnych widoków warto odwiedzić Chinkalnię ze względu na obsługę. Zgodnie przyznaliśmy, że już dawno nie spotkaliśmy się z takim zaangażowaniem i staraniem, aby goście wyszli zadowoleni. Przemiła, uśmiechnięta kelnerka, która obsługiwała nasz stolik wykazała się (niestety rzadko ostatnio spotykanym) profesjonalizmem. Wyczerpująco odpowiadała na pytania gości na temat dań, instruowała dokładnie w jaki sposób należy je konsumować i uprzejmie przepraszała za opóźnienia kuchni i braki w karcie. Była spostrzegawcza i zawsze w pobliżu.

My do Chinkalni z pewnością wrócimy na perfekcyjne pierożki i aby spróbować innych gruzińskich klasyków.
Po pierwszej wizycie lokal polecamy i cieszymy się, że w Krakowie powstało kolejne miejsce z niemal oryginalnym, gruzińskim jedzeniem.


JEDZENIE: 7/10
OBSŁUGA; 10/10
CENY: 7/10
WYSTRÓJ: 6/10

Ocena Ogólna: 7/10











Magda






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz