poniedziałek, 7 maja 2018

Karibe (zakmnięte)

ADRES: Dajwór 21, Kraków
KUCHNIA: wenezuelska
ZAKRES CEN: 15PLN
W INTERNECIE: facebook











Z sezonu na sezon pojawiają się u nas coraz to ciekawsze opcje z kategorii street food. Tym razem to wóz Karibe zaparkował w food truck'owym zakątku na Dajworze, no i mamy pierwszą w mieście kuchnię wenezuelską.

Lubimy Dajwór, bo jest schowany przed tłumną ulicą i zazwyczaj jest tam gdzie usiąść. Przyczepa Karibe ulokowała się nieco w rogu i po wejściu słabo rzuca się w oczy - trzeba się za nią dobrze rozejrzeć. Brak jaskrawych kolorów i wielkich banerów jak u wielu innych tam obecnych nie pomaga, ale też nie szkodzi. Osobiście wolę taki minimalizm od pstrokatości, od której czasem aż bolą oczy.

Dostępne są tylko (i aż) trzy wenezuelskie przysmaki. Oczywiście spróbowaliśmy wszystkich. Na pierwszy ogień poszły tequenos (15PLN), czyli paluszki serowe. Fajne, lekkie ciasto, a w środku idealnie ciągnący się i delikatny w smaku ser. Wow - takie proste, a takie dobre. Wygodnie się je jadło, a porcja jest całkiem sycąca. W sam raz na lekki, letni lunch.
Chyba większość krajów na świecie ma swoje narodowe pierogi. Jak się okazało w Wenezueli są to pastelitos (15PLN) - dość duże pierogi wypiekane. W tej przyczepie spróbujemy ich z dwoma nadzieniami. Absolutnie genialne są te z mielonym mięsem wieprzowo-wołowym. Pełny mięsnego smaku, soczysty farsz podkręcony chilli i całą gamą przypraw. Super! Te z kurą też dobre - zamiast suchej piersi mają w sobie soczysty, szarpany drób. Przyprawione są delikatniej niż te z mielonym, ale też odpowiednio. Wszystko elegancko świeże, nie z mrożonki, wyrób własny bez półproduktów.
Spodobało nam się bardzo ciasto, które nie jest ani trochę ciężkie, ale równocześnie jest mocno zwarte i lekko chrupiące, nie za grube. Trochę słodkie, trochę słone - nie próbowaliśmy wcześniej pierogów w takiej wersji.
Do każdej porcji przysługuje nam sos. Najlepszy według nas jest ten rodowity, wenezuelski guasacaca. W mojej opinii nawet lepszy od znanego na cały świat guacamole. Lepszy, bo bardziej wyrazisty. Wyciągnięto tu z awokado pełnię smaku dzięki dodaniu octu i chilli. Oprócz tego mamy konkretny sos ostry i łagodny dip czosnkowy. Wszystko pięknie, ale... mało! Dodawany sos starcza przy oszczędnym użytkowaniu na maksymalnie dwa pierożki. A ja jestem z tych konsumentów, którzy do przekąsek muszą mieć sos i koniec :)
Oprócz zdecydowanie za małej przegródki na sos opakowania są wygodne. Typowo street-food'owe, papierowe rożki, które dobrze trzyma się w dłoni i można szamać w biegu.

Obsługa bardzo uśmiechnięta i świeża w branży tak jak wenezuelska kuchnia w Krakowie. Na przekąski czekaliśmy niedługo (ale i ruch był wówczas mały, więc nie wiemy jak jest w przypadku kolejki). Starają się, mają dobrą energię, więc jest dobrze.

Miłe zaskoczenie. Pierożki tak proste i dobre, że chętnie serwowałabym je u siebie jako imprezową przekąskę. Niczego nie brakuje i paluchom serowym. Karibe dopisujemy wysoko, wysoko na listę naszych ulubionych kuchni na kółkach i coś czuję, że to będzie hit nie tylko w naszym rankingu.

JEDZENIE: 9,5/10
OBSŁUGA: 8/10
CENY: 8/10
WYSTRÓJ: 7/10

Ocena ogólna: 9/10








xoxo
Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz