sobota, 24 września 2016

Parobar

ADRES: Czarnowiejska 57, Kraków
KUCHNIA: chińska, azjatycka
ZAKRES CEN PIEROŻKÓW: 13-16PLN
W INTERNECIE: facebook | www








To niezwykle pokrzepiające, że zamiast kolejnej norki z kebabem, czy innym fast-foodem w mieście powstaje coraz więcej ciekawszych miejsc na lunch, szybką przekąskę. Ten niewielki lokalik przy Czarnowiejskiej działa z powodzeniem już od ponad roku i był mi polecany jako ten, który serwuje najlepsze w mieście pierożki na parze według tradycyjnej, chińskiej receptury.

Miejsca w środku jest naprawdę niewiele, ale zostało ono wykorzystane w sprytny sposób. Zamiast tradycyjnych stolików, przy ścianach zamontowano barowe lady i postawiono wysokie stołki dzięki czemu więcej osób ma szanse zjeść w lokalu w godzinach szczytu.
Jedzenie serwowane jest również na wynos i w dostawie.
Wnętrze jest jasne, czyste, proste (ale nie surowe), ozdobione ziołami w doniczkach i ten minimalizm jak najbardziej nam odpowiada. Trochę przeszkadza jednak muzyka, która do tego miejsca pasuje jak kwiatek do kożucha - nowoczesne, radiowe disco. Na szczęście nie była zbyt głośna.

Menu znajduje się na dużej tablicy nad ladą, przy której składamy zamówienie. Na miejscu są też dostępne przejrzyste ulotki ze spisem dań.
Do wyboru mamy aż 18 rodzajów pierożków orientalnych. W każdej porcji jest 10 sztuk w cenie 13PLN (z wyjątkiem bezglutenowych, których jest 8 za 16PLN). Można zamówić połowę lub półtora porcji, można również pomieszać dwa smaki. Są farsze proste i tradycyjne: wołowina, wieprzowina z grzybami mun, wegetariańskie, jak również bardziej wymyślne: dynia z tofu, czy algi z kiełkami limonki. Tych ostatnich koniecznie chcieliśmy spróbować, ale akurat tego dnia były już niedostępne. Do wyboru mamy tylko dwa sosy: sojowy lub ostry.
Oprócz dim sumów w menu są 3 azjatyckie zupy, 5 prostych sałatek i deser - kulki ryżowe z trzema nadzieniami do wyboru.

Na początek spróbowaliśmy zupy kokosowej z krewetkami (10PLN). Rozgrzewająca, inspirowana tajską tom yum była smaczna, ale mało treściwa. Znaleźliśmy w niej kilka rozmrożonych krewetek, kilka grzybów mun i makaron sojowy. Zupa w porządku, ale bez fajerwerków. Spróbowaliśmy też jednej z sałatek - kim chi (6PLN). Fermentowana kapusta pekińska została fajnie podkręcona sporą ilością chilli, znalazł się w niej również sezam. Ta prosta, koreańska przekąska bardzo trafiła w mój gust.
Czas oczekiwania na pierożki wynosi około 10 minut - są one gotowane oczywiście na miejscu, w tradycyjnych bambusowych koszyczkach. Zamówiliśmy dwa smaki: krewetki z selerem naciowym oraz wołowinę z brokułem. W obu przypadkach ciasto było doskonałe. Cieniutkie i aksamitne, bardzo delikatne, prawie się rozpadało (najlepiej nie rozgryzać pierożków, tylko jeść je w całości, bo mogą się rozsypać właśnie przez delikatne ciasto). Z doświadczenia wiem, że ciasto na chińskie pierożki jest jednym z najtrudniejszych w przygotowaniu, więc tutaj ewidentnie ktoś zna się na rzeczy. 
Krewetkowo-selerowe nadzienie nas porwało! Mimo, że krewetki były troszkę gumowate i raczej z tych marketowych w połączeniu ze świeżym, chrupiącym selerem smakowały wybornie, bardzo przyjemnie i orientalnie. Jak najbardziej trafione połączenie i proporcje składników.
Farsz mięsno-brokułowy również był pyszny. Mam wrażenie, że obu składników było po równo, a mięso dzięki dużej ilości warzywa nie było ciężkie. W tym farszu nie zabrakło aromatycznych przypraw. Bardzo, bardzo udane pierożki.
Do naszych porcji wybraliśmy sos ostry, który według nas w ogóle ostry nie był. Ale był w porządku. Sosy są obowiązkowym dodatkiem do dim sumów, dlatego szkoda, że Parobar udostępnia tylko dwa.
Jedna porcja, czyli 10 sztuk nie będzie pełnym daniem obiadowym, to raczej lekki lunch. Jeśli chcielibyśmy się porządnie najeść, powinniśmy zamówić półtorej porcji.
Po tej przyjemnej przekąsce należało spróbować deseru. Wybraliśmy kulki ryżowe z orzeszkami (8PLN za 4 sztuki). Również gotowane na parze ryżowe kluseczki zawierały słodkie, orzechowe nadzienie-krem, a smak całości łudząco przypominał batona Snickers. Fajny deser, ale bardzo słodki. Ja miałam dosyć tej słodyczy po spróbowaniu jednej kulki.

Obsługa w Parobarze jest raczej typowo barowa. Znudzona, małomówna pani za ladą niezbyt chętnie doradzała i ledwo siliła się na uśmiech i zwroty grzecznościowe. 

To całkiem możliwe, że Parobar serwuje najlepsze dim sumy w mieście. My bardzo chętnie będziemy tu zaglądać lub zamawiać w dowozie. Polecamy!

JEDZENIE: 7,5/10
OBSŁUGA: 5/10
CENY: 8/10
WYSTRÓJ: 7/10

Ocena ogólna: 7,5/10








Magda



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz