poniedziałek, 15 stycznia 2018

Veganic

ADRES: Dolnych Młynów 10, Kraków
KUCHNIA: wegańska, wegetariańska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 24-29PLN
W INTERNECIE: facebook | www










Już nie jeden raz wspominałam, że krakowscy weganie nie mogą narzekać na brak miejscówek, na co doskonałym przykładem jest właśnie Veganic. Do tej pory najlepsza roślinna restauracja w jakiej mieliśmy okazję jeść. I do tego w fajnym miejscu, bo w końcu Dolne Młyny stają się powoli synonimem dobrej zabawy i ciekawego jedzenia.

Restaurację urządzono nowocześnie, ale bez szaleństw. Można zjeść szybki obiad przy klasycznych stolikach lub zasiąść na wygodnych kanapach w celu dłuższego biesiadowania przy drinkach (bo Veganic to również bar oferujący autorskie koktajle i spory wybór alkoholi). Jest przestronnie, może trochę hipstersko, ale nic nie kłuje w oczy i siedzi się przyjemnie.

Zielone menu otwierają śniadania - grzanki z bagietki korzennej, omlet z tofu i parę innych (również klasyczna jajecznica, bo nie wszystkie potrawy są wegańskie). Potem kilka zup; krem z pietruszki i topinamburu, wegański żurek. Za najciekawszą przystawkę uznaliśmy pieczoną gruszkę z gorgonzolą, czarną soczewicą, pudrem migdałowym i ciastem filo, bo reszta starterów to takie proste klasyki jak frytki, tarta, czy focaccia. Dalej dwie sałatki, dwa burgery, no i dania główne pomyślane zdecydowanie kreatywniej niż w większości wegańskich barów w mieście  (kotlet z boczniaka z puree musztardowym, stek z marynowanego i wędzonego tofu z kluseczkami ziemniaczanymi, pak choi i sosem morelowym z chilli). Jeśli mamy ochotę na deser warto zapytać obsługę o aktualnie dostępne ciasta domowe.
Warto również zajrzeć do karty win, ponieważ jest tam krótka aczkolwiek ciekawa lista przystępnych cenowo, nowoczesnych etykiet wyselekcjonowanych dla Veganic przez Roberta Makłowicza. W ogóle jeśli oprócz jedzenia bardzo lubimy ten właśnie trunek można zainteresować się aktualną ofertą na 3-daniową kolację degustacyjną z winem domu bez limitu (79PLN).

Zaczęliśmy od rozgrzewających zup. Rekomendowany przez szefa kuchni, esencjonalny i mocno skoncentrowany krem z pieczonego buraka z gruszką i wegańską śmietaną (13PLN) rzeczywiście zachwycił. Z buraka wydobyto 100% smaku co w często zbyt rozwodnionych zupach wcale nie jest takie oczywiste. Ten krem był aksamitny, gęsty i treściwy. Pycha!
Druga, bardziej zachowawcza polewka to krem z batata na mleczku kokosowym (14PLN). Taka zupa jest naturalnie słodziutka, więc odczarowano to trochę pestkami słonecznika i gorzką czarnuszką i jak najbardziej wyszło dobrze. Do tego krem był pikantny (tak jak lubię), troszkę na tajską nutę. Też fajnie!
Wegańskie pierogi ruskie z pieczonym batatem, śmietaną i dymką (24PLN) to interesująca interpretacja tradycji. Dobrze doprawiony, słony farsz był łudząco podobny w smaku do dobrze wszystkim Polakom znanej wersji niewegańskiej, a ciasto sprężyste, poprawnie ugotowane i odpowiednio cienkie. Porcja ogromna i ładnie podana. Te pierogi tylko o włos przegrały z babcinym oryginałem.
Przetestowaliśmy także burgera w ciemnej, chrupiącej bułce z ogromnym plastrem marynowanego tofu, wyrazistym sosem BBQ i łagodnym czosnkowym, z serem wegańskim, pomidorem i sałatą (29PLN). Tradycyjnie do burgera podano frytki, ale ze słodkich ziemniaków - cieniutkie i przyjemnie chrupkie. I cóż, Veganic udowadnia swoją wersją, że to sztandarowe danie amerykańskie wcale mięsa nie potrzebuje, by zachwycić. Tofu było tu tak treściwe i porządnie zamarynowane, że z dużym sukcesem zastąpiło wołowinę. Da się tym porządnie najeść.
Całe szczęście, że zamówiliśmy jeszcze deser, ponieważ trafił się nam najlepszy słodycz jaki w ogóle jedliśmy w krakowskich restauracjach! Mus z białej czekolady z dodatkami: ajerkoniak ze słonym karmelem, krem kasztanowy i czerwony pieprz. Deserowy majstersztyk. Mus z czekolady bardziej był gęstym, zbitym kremem o wyważonej, śmietankowej słodyczy. Przełamany ziarnem pieprzu zwalał z nóg. Tego nie da się opisać, to trzeba spróbować.

Oprócz nieprzeciętnego deseru zaskoczyła nas też obsługa, ponieważ w tak casualowym miejscu jak Veganic nie spodziewaliśmy się spotkać z konwencją ekskluzywnych restauracji. Kelner używał patetycznych i wyszukanych zwrotów grzecznościowych co wypadło dość teatralnie zwłaszcza, że na końcu jakby o nas zapomniał i o rachunek musieliśmy już poprosić sami. Dania pojawiały się na stole szybko i równo, więc w ogólnym rozrachunku serwis wypadł dobrze.

Veganic serwuje rzeczy nieprzypadkowe, dobrze skomponowane, ładnie podane i po prostu smaczne. Mają pomysł na siebie, to zawsze cenimy. Tu wszędobylska powtarzalność i nuda ustępują miejsca subtelnej kreatywności, dzięki czemu można zjeść porządne, zdrowe i nowoczesne dania. Nie ważne, czy na co dzień jecie mięso, czy nie - tu z pewnością się najecie, a może nawet zachwycicie!

JEDZENIE: 9/10
OBSŁUGA: 7/10
WYSTRÓJ: 7,5/10
CENY: 7,5/10

Ocena ogólna: 8/10









xoxo
Magda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz