poniedziałek, 16 lipca 2018

Pogromcy Meatów

ADRES: Dajwór/Na przejściu
KUCHNIA: street food, kanapki
ZAKRES CEN: 22-30PLN
W INTERNECIE: facebook









Pogromcy Meatów po sukcesie w Warszawie postawili na Kraków. Głośne, acz niespodziewane otwarcie nastąpiło zaledwie kilka tygodni temu i to w doskonałej lokalizacji, bo na Dajworze, czyli w miejscu, gdzie na co dzień spotkać można sporą część najaktywniejszych krakowskich foodies.

Lokal to duży kiosk z hokerami w środku i niewielkim ogródkiem na zewnątrz. Jak na street food jest nieźle, bo sporo miejsca, by usiąść i zjeść nawet w przypadku dużego obłożenia. Miejscówka ta jeszcze pachnie nowością, jest surowo, prawie sterylnie i mimo, że wystrój prosty i minimalistyczny (czyli taki jak lubię), czegoś tam brak. Może to przez duże, puste ściany, może przytłaczające nieco szarości lub przez nieestetyczne opakowania z najtańszymi chusteczkami, które w tej surowości wnętrza rzucają się w oczy za bardzo... A może to kwestia postawienia tu i tam kilku roślin, by było weselej. Nie wiem, nie czuję się tam najlepiej. Ale to przecież street food - nie ma być ładnie, tylko szybko, wygodnie i smacznie.

W menu oczywiście kanapki z mięsiwem. Ozór z piklowaną czerwoną cebulą, salsą verde, marynowaną kalarepą i mayo chipotle. Kaczka z modrą kapustą, żurawiną i marakują. To tylko dwa pysznie brzmiące przykłady z siedmiu dostępnych opcji. Stałym elementem każdej kanapki jest autorska buła mleczna. Chociaż sugerując się nazwą nie można się tego spodziewać jest tu i coś dla wegetarian - sandwich z marynowanym burakiem zamiast mięcha. Jeśli nie kanapka to sałatki - jedna wege, a druga wygląda na dekonstrukcję tej z kaczką. Są frytki z batatów. Do picia hipsterskie lemoniady i chodzą słuchy, że niedługo pojawi się też idealne do mięsnych kanapek piwko.

Skorzystaliśmy z oferty na kanapkę dnia, którą akurat było Żebro (22PLN zamiast ceny regularnej 27PLN). Żebro szarpane i to bardzo mocno szarpane, ponieważ wyglądało praktycznie jak zmielone. Chociaż jakość mięsa była bezsprzeczna, żeberko w tak rozdrobnionej formie do nas nie trafia. Przez takie traktowanie traci swoją charakterność. W tej kanapce spotkać można jeszcze genialne, pikantne i suche chorizo, pieczoną czerwoną paprykę, ser Manchego i argentyński sos chimichurri. Brzmi nieźle i poszczególne składniki są ok, ale do kanapki jako całości mamy jeszcze jeden (i to dość poważny) zarzut. Momentalnie po złożeniu bułka namaka sosem, przez co nie smakuje tak jak powinna. Być może mokre pieczywo ma swoich amatorów i tak miało być, ale nam to odjęło sporo z przyjemności jedzenia.
Spróbowaliśmy jeszcze Pastrami (30PLN) i tu smakował nam dokładnie każdy element kanapki, bez wyjątku. Pieczołowicie, długo przygotowywane i dopieszczone mięso zakrawa o ideał, a przecież wiadomo - żeby zrobić dobre pastrami to trzeba się znać. I oni się znają. Do tego klasycznie; mocna, kiszona kapusta, plasterek sera cheddar, ogóry na ostro i rosyjski sos. Super! Nic dodać, nic ująć, cytując klasyka.
Bułka mleczna, którą Pogromcy Meatów pieką sami to nie jest do końca moja bajka. O ile nie namoknie (jak w przypadku żebra) to techniczne wszystko z nią w porządku - jest dość cienka, krucha, dzięki czemu wygodnie się konsumuje. Z wierzchu sowicie posypana przyprawami. Jest jednak słodka, w mojej opinii za bardzo jak na pieczywo do mięsa (przynajmniej nie do każdego rodzaju mięsa). To jednak pogląd indywidualny, bo wiem, że fanów słodszego pieczywa nie brakuje.
Kanapki chociaż na oko wydają się wcale nie duże, są maksymalnie napakowane mięsem i pozostałymi składnikami. Nie ma się co obawiać - największy łasuch poje sobie jedną. Podają je na sporych, papierowych tackach w ładnym, firmowym papierze. Je się całkiem wygodnie, udało mi się nie zrobić ze swojego ubrania mięsnej instalacji artystycznej.

Z obsługą mam tu problem. My zawsze staramy się być dla wszystkich bardzo mili. Szkoda, że czasem nie otrzymujemy w zamian chociaż namiastki tego samego. Serio, wystarczyłby kontakt wzrokowy i krótki, przelotny uśmiech. Ba, wystarczyłoby nawet, gdyby ktokolwiek odpowiedział na nasze 'dzień dobry' i 'do widzenia' i już wrażenie by było o niebo lepsze. Ja rozumiem, że są nowi w mieście i trochę pogrążeni w chaosie przy zamówieniach, ale nie przesadzajmy. Nam się rozchodzi o absolutne podstawy. Na plus, że przy sporym obłożeniu na nasze kanapki nie czekaliśmy dłużej niż 15 minut.
Poruszę jeszcze jedną kwestię, która trochę kłuje w oczy, chociaż do ekoterrorystki mi daleko. Pogromcy sprzedają napoje tylko w szklanych, bezzwrotnych butelkach. Te lądują później w zwykłym koszu, wraz z papierowymi i innymi odpadkami. Ludzi mnóstwo, więc i butelek pewnie setki dziennie. To lokal modny, nowoczesny, więc może i w tej kwestii warto pójść z duchem czasu i zadbać troszkę o środowisko... Tak się tylko zastanawiam.

Do Pogromców Meatów warto wpaść przede wszystkim ze względu na jakość jaką prezentują. Wszystkie próbowane przez nas składniki to rzeczy z najwyższej półki. Chociaż minusów trochę się nazbierało, to wciąż bardzo wysoki poziom karmienia ludzi. To cieszy, że krakowski street food tak pięknie się rozwija. Polecamy!

JEDZENIE: 7/10
OBSŁUGA: 3/10
CENY: 7,5/10
WYSTRÓJ: 4/10

Ocena ogólna: 6/10








xoxo
Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz