piątek, 9 grudnia 2016

Carioca (zamknięte)

ADRES: Krupnicza 6, Kraków
KUCHNIA: brazylijska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 16-36PLN
W INTERNECIE: www | facebook







Ta obecnie jedyna brazylijska restauracja w Krakowie cieszy się popularnością już od kilku lat. Wbrew panującej, zimowej aurze wybraliśmy się spróbować gorących, brazylijskich dań tym razem poszukując słońca na talerzu :) Kuchnia brazylijska to miks pyszności afrykańskich, indiańskich, ale też europejskich. To świetnie, że mamy w Krakowie przynajmniej jeden brazylijski zakątek.

Carioca znajduje się na ulicy Krupniczej, pełnej miejsc wegańskich i nowoczesnych. Jest schowana w nieciekawej bramie, ale za to może się pochwalić imponującym, letnim ogródkiem, który mamy zamiar sprawdzić w sezonie.
Wnętrze jest z rodzaju tych przaśnych, gdzie wszystko co związane z Brazylią jest mile widziane. Mamy zatem wszystkie kolory tęczy; egzotyczne malunki na ścianach, drewniane, kolorowe ptaszki, pstrokate abażury, kaktusy, kolorowe lampki, brazylijskie flagi... Nie jesteśmy największymi fanami wnętrz tego typu (raczej optujemy za minimalizmem), ale też nie czuliśmy się w tym miejscu nieswojo, czy źle. Ot, taki zabawny misz-masz, który wywołuje uśmiech.

Menu na szczęście trzyma się tradycji i zawiera praktycznie wyłącznie brazylijskie smaki. Nazwy dań podano w ich rodzimym języku, lecz pod każdą tajemniczą dla Europejczyka nazwą jest klarowne wyjaśnienie czego możemy spodziewać się na talerzu.
Wśród przystawek nie mogło zabraknąć coxinhas (smażone ciasto z nadzieniem). Są frytki z manioku, naleśniki z tapioki, różnego rodzaju brazylijskie gulasze (rybne, mięsne, wegetariańskie), vatapa (pikantne puree z krabów, krewetek i orzechów), dania z grilla (głównie szaszłyki), dania z owoców i kilka przyjemnie brzmiących deserów. Nie ma więc wątpliwości, że każdy gość znajdzie coś na swój gust.
Na stronie internetowej (już po wizycie w restauracji) znalazłam całkiem interesującą kartę win z etykietami brazylijskimi, hiszpańskimi i argentyńskimi, niejednokrotnie z rodzaju BIO. Tej karty niestety nie podano nam na miejscu (a szkoda, bo akurat miałam ochotę na ten trunek). Myśląc, że innych win nie ma zdecydowałam się na jedyne wypatrzone w karcie barowej - porto Ruby Barros (50ml; 10PLN), które jednak nie trafiło w mój gust. Osoba towarzysząca wybrała owocowe smoothie (13PLN), które podane zostało za ciepłe, jak na egzotyczny, orzeźwiający napój.
Miłośnicy mocniejszych trunków mogą spróbować brazylijskiej  cachaça - wódki z trzciny cukrowej.

Casquinha de siri (18PLN), czyli kraby z pomidorami, mleczkiem kokosowym i olejem dende zapiekane pod parmezanem to pierwsza z przystawek, która trafiła na nasz stół. Chociaż w tej mini-zapiekance mało było czuć mięso kraba, całość wypadła pozytywnie. Pomidorowo-kokosowa potrawka smakowała przyjemnie, nie zabrakło tu aromatycznych przypraw i chociaż parmezan wydawałby się w tym zestawieniu dziwactwem, ku wielkiemu zaskoczeniu zgrał się z resztą świetnie. Danie ciekawe, egzotyczne i niewąpliwie warte wypróbowania.
Espetinho de camarão (15PLN), druga z naszych przystawek w postaci szaszłyka z grillowanych krewetek również spełniła oczekiwania. Być może nie były to najlepsze krewetki, jakie miałam okazję konsumować, ale były poprawnie zgrillowane, jędrne i miękkie. Podano do nich całkiem interesujący sos majonezowo-marakujowy. Moje jedyne zastrzeżenie: danie było chłodne (wygląda na to, że krewetki trochę poczekały w kuchni na zapiekankę z kraba...).
Do przystawek podano nam przepyszne bułeczki serowe z tapioki, które chyba miały pełnić rolę czekadełka. Jeszcze ciepłe, lekkie (bez drożdży i spulchniaczy) były wspaniałą przekąską, którą chętnie zamówiłabym ponownie jako samodzielne danie lub dodatek do mięs/ryb.
Powstrzymaliśmy się od zamówienia ulubionych owoców morza na dania główne tym razem stawiając na mięso.
Feijoada (29PLN; danie dostępne tylko w piątki i soboty) to brazylisjkie danie narodowe. Bogaty gulasz z czarnej fasoli, mięsa wołowego, wieprzowego, kiełbasek i boczku zapowiadał się imponująco i smakował nieźle. Ale niestety, tylko nieźle... Danie nie było już tak udane jak przystawki, zabrakło aromatu czosnku, ziół, przypraw (na przykład zwykłej soli). Mięso i fasola były miękkie, ale bez plejady aromatów. Spodziewaliśmy się odrobinę więcej, w tym daniu chcieliśmy znaleźć mnóstwo intensywnych smaków. Tymczasem była to zwykła, trochę mdła potrawka.
Feijão com bacon (19PLN), również potrawka z czarnej fasoli, tym razem z dodatkiem boczku, cebuli i czosnku to danie bardzo podobne do wcześniejszego gulaszu, ale moim zdaniem wygrało z nim. Tu wyraźniej czuć było słony boczek i smażoną cebulkę. Mimo, że również było trochę ubogie w przyprawy smakowało bardzo dobrze, poprawnie. Ale wciąż przeciętnie.
Do obu dań głównych podano dodatki: couve (smażony jarmuż) oraz ryż posypany farofą (prażona mąka z manioku).
Obiad był sycący, ale na szczęście nie podano go w ilościach nie do przejedzenia i wystarczyło nam jeszcze miejsca na deser. Wybraliśmy lodowy krem z papai z likierem porzeczkowym Cassis (13PLN). Deser nie zachwycał prezentacją, ale był smaczny. Papaja z porzeczką to połączenie dość nietypowe. Towarzysz narzekał na brak intensywnego smaku lodów, ale moim zdaniem był on w sam raz. Papaja jest bardzo słodkim owocem i gdyby było jej w lodach więcej mało kto zniósłby taką ekstremalną słodycz. Tutaj delikatne lody przecinał jeszcze porzeczkowy likier i to było bardzo w porządku - deser zdecydowanie w moim guście. Jedna uwaga: nie był to krem lodowy, ale zwykłe, lekko roztopione lody z rodzaju sorbetu.

Od samego początku wizyty nie dało się nie zauważyć, że wśród obsługi panuje chaos, a i zgranie z kuchnią jest raczej średnie. Nie dostaliśmy karty win, bardzo długo czekaliśmy na napoje, czekadełko podano równo z przystawkami, jedno z dań było zimne, jedna z zamówionych potraw została pomylona i podano nam coś zupełnie innego (danie dwukrotnie droższe). Na moją prośbę pomylone danie zostało cofnięte do kuchni i po dłuższej chwili otrzymałam to, co zamawiałam. W ramach rekompensaty moje danie nie znalazło się na naszym rachunku. 
Mimo dość licznych uchybień Obsługę i tak odebraliśmy pozytywnie - wszyscy byli sympatyczni, uśmiechnięci, a i przyznanie się do błędu i jego naprawa nie było problemem. Nasz stolik przez większość wizyty obsługiwał młodziutki Kelner (ewidentnie były to jego pierwsze dni w tej branży), który mimo ogromnego stresu i spięcia bardzo starał się wykonać swoje zadania jak najlepiej. A my bardzo cenimy sobie dobre chęci :) 

Carioca zachęciła nas do bliższego zapoznania się z kuchnią brazylijską, więc wrócimy (zapewne w sezonie ogródkowym). Nie jest to wykwintna gastronomia, przypomina raczej domową, egzotyczną kuchnię, której ceny są jak najbardziej przystępne, a smaki warte odkrywania. Być może dania główne nie przeniosły naszych podniebień do gorącej Brazylii, ale i tak wyczuwamy w tej kuchni coś intrygującego, nowego... Polecamy!


JEDZENIE: 6,5/10
OBSŁUGA: 6,5/10
CENY: 7/10
WYSTRÓJ: 6/10

Ocena ogólna: 6,5/10








Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz