niedziela, 4 marca 2018

Baozi House

ADRES: Dajwór 23/21
KUCHNIA: chińska, azjatycka
ZAKRES CEN PIEROŻKÓW: 13-22PLN
W INTERNECIE: facebook | www










Pierożki zna się i kocha się chyba w każdym zakątku świata. My je również uwielbiamy. Dla odmiany od babcinych ruskich sięgamy często i po te azjatyckie gotowane na parze w bambusowych koszyczkach. Zwłaszcza, że kilka fajnych miejsc w Krakowie nam to umożliwia. Na przykład Baozi House na Kazimierzu, który z powodzeniem karmi ludzi już parę ładnych lat.

Nie jest to lokal z rodzaju tych mikroskopijnych, street food'owych klitek. Miejsca całkiem dużo, mają nawet kilkuosobową lożę z kanapą. Ogólny wystrój jakoś do nas nie trafił, chociaż na ogół lubimy minimalizm. W Baozi jest jakoś tak pusto i surowo. A szkoda, bo warunki lokalowe są i można by było wykombinować tu coś bardzo miłego. Trochę przeszkadzał nam też dziwny, chemiczny zapaszek i wyjątkowo melancholijna azjatycka muzyka.

W menu jak sama nazwa wskazuje znajdziemy chińskie baozi - właściwie nie są to pierogi, ale puszyste bułeczki gotowane na parze z różnymi nadzieniami (na przykład kurczak teryaki). Jest też całkiem sporo shaomai - to już typowe azjatyckie pierogi, maleńkie, charakterystycznie lekko otwarte od góry. Dostępne są z wołowiną, wieprzowiną, pastą z fasoli i w kilku innych wariantach, więc na wybór nie ma co narzekać.
Baozi House specjalizuje się w dowozach. Dania możemy zamówić online przez przejrzystą stronę internetową, telefonicznie lub za pośrednictwem wielu portali grupujących jedzenie na wynos. My przyszliśmy zjeść na miejscu i tak polecamy zrobić zainteresowanym, ponieważ tego typu potrawy najlepsze będą do kilku minut po zdjęciu z pary. Potem wiele tracą.

Zamówiliśmy cztery koszyczki. Mi najbardziej przypadły do gustu księżycowe shaomai (13PLN) z azjatyckimi grzybami w czarnym cieście barwionym sepią. Chociaż więcej tam było mun'ów niż shiitake były fajne, właściwości smakowe grzybków zachowano i nie zmącono żadnymi mocnymi przyprawami. Takie naturalne. Spróbowaliśmy jeszcze wodnych (22PLN) z krewetkami, bambusem i winem ryżowym oraz smoczych (16PLN) z wieprzowiną, chilli i sosem sriacha. Brzmi to fajnie, ale smak się gdzieś zagubił, bo chociaż oba farsze zupełnie różne - smakowały podobnie. Generalnie wcześniejsze mrożenie nie szkodzi tego typu potrawom, ale tutaj chyba jednak dało się we znaki. Niby wszystko w porządku, gdzieś tam przebijała się krewetka koktajlowa i mielona wieprzowina, ale nie było to dostatecznie wyraźne, by się zachwycać. Podobnie rzecz ma się z ciastem. Zakalcem go nazwać nie można, ale i do aksamitu wiele zabrakło. Reasumując shaomai nas nie zachwyciły, ale koniec końców zjedliśmy wszystkie bez większego marudzenia. 
Na koniec zostawiliśmy sobie złote baozi (16PLN) z kurczakiem, miodem i sosem hoisin. Te stały się ulubionym daniem wieczoru drugiego testera głównie za sprawą tym razem wspaniałego ciasta. Puszyste, mięciutkie i lekko mokre w środku baozi (po naszemu pampuchy) rzeczywiście wcinało się z przyjemnością, chociaż i tu farsz nie był porywający - mało przypraw, mało kurczaka w kurczaku. Ale czasem tak jest, że ciastem wygrywa się wszystko :)
Obowiązkowo do takich dań muszą być sosy. W Baozi z tym jednak trochę marnie. Mamy tylko zwykły sojowy, pastę chilli oraz klasyczny słodko-kwaśny. Dla mnie mocne, orientalne, kreatywne sosy do wszelkiego rodzaju azjatyckich pierogów to must have - to one często podnoszą poziom dania, dopełniają całość, więc tu będę narzekać na ich brak. 
Na duży głód polecamy brać od razu dwie porcje na łebka. Jedna to lekki lunch.

Trochę ciężko się zorientować jak tutaj wygląda kwestia obsługi. Pan podał nam karto-ulotki, ale zamówienie złożyliśmy już sami przy barze. Jest to więc bardziej profil barowy niż restauracyjny, tak nam się przynajmniej wydaje. Nie spodobało nam się w sumie tylko jedno - na podanie herbaty przyszło nam czekać ponad 15 minut (kwestia słabego ogrzewania w lokalu dodatkowo więc irytowała w ten mroźny dzień) chociaż byliśmy jedynymi gośćmi.

Baozi House to takie luźne, niezobowiązujące miejsce, gdzie można zjeść bardzo dobre bułeczki i przeciętne shaomai. Chociaż na paruchy mamy w mieście parę innych smacznych miejscówek to i tutaj będziemy od czasu do czasu zaglądać, bo może coś ewoluuję i zrobi się hit. Chyba możemy polecić :)

JEDZENIE: 6,5/10
OBSŁUGA: 6/10
WYSTRÓJ: 4/10
CENY: 7,5/10

Ocena ogólna: 6/10





xoxo
Magda










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz