poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Miodowy Piecyk

ADRES: Miodowa 51, Kraków
KUCHNIA: włoska, pizza
ZAKRES CEN PIZZY: 17-35PLN
W INTERNECIE: facebook | www




Miodowy Piecyk niedawno świętował swoje pierwsze urodziny. Nie wiem jakim cudem dopiero teraz tam trafiliśmy i przeżyliśmy cały rok bez wspaniałości, które serwują. Proszę Państwa, to najlepsza pizza neapolitańska w mieście (według naszego prywatnego rankingu ex aequoNolio i Vincenzo).

Miodowy piecyk trochę ukrywa się przed światem na szarym końcu tytułowej ulicy. Ale w środku jest przyjemnie. Piec z żywym ogniem w otwartej kuchni przyciąga uwagę i oczywiście ociepla wnętrze. Nieprzekombinowany wystrój z rodzaju tych minimalistycznych, nowoczesnych. Fajne są krzesła-huśtawki zamiast klasycznych hokerów. Dobrze się tam siedzi, dobrze się tam je.

W karcie jest trochę włoskich przystawek (arancini, bruschetta, deska wędlin), zupa pomidorowa, kilka makaronów, sałat, gnochhi i risotto. Wszystkiego po trochu, pojedyncze dania, ponieważ w tym miejscu ma rządzić pizza i to jej poświęcono w menu najwięcej miejsca. I już na etapie zapoznawania się z ofertą cieszy fakt, że idzie się tu w jakość i unika podróbek. Zadbano o prawdziwe, włoskie składniki - certyfikowane sery, wędliny, a poszczególne pizze skomponowano bez niepotrzebnych eksperymentów. Na deser zjemy gruszkę w winie lub niezastąpiona panna cottę.
Do wypicia sporo niekonwencjonalnych piw i 10 przystępnych win. My spróbowaliśmy domowego, rześkiego cuvee (25PLN; 0,5l / 40PLN; 1l), które jak najbardziej możemy polecić.

Nie samą pizzą człowiek żyje, więc najpierw spróbowaliśmy dwóch antipasti. Tatar z wędzonego łososia (18PLN) był smaczny, podany w odpowiedniej temperaturze, z przepiórczym żółtkiem. Łososia nie do końca poprawnie oczyszczono, ale te niewielkie niedopatrzenia wędzonej rybie akurat nie szkodzą. Do tatara dopasowano salsę z marynowanego buraka, awokado i prażonych pestek słonecznika. Były jeszcze jabłuszka kaparowe, ale moim zdaniem niepotrzebnie, bo gryzły się trochę z i tak intensywnym smakiem wędzonego łososia.
Carpaccio (13PLN) z surowej szynki dojrzewającej fiocco z dodatkiem tartego sera pecorino toscano DOP, no i z tu akurat potrzebnymi dla kontrastu kaparami. Spora porcja pysznej szynki świetnej jakości zawsze odpowiednio pobudzi kubki smakowe.
Do obu przystawek zdecydowanie brakowało pieczywa, z którego przecież Włosi słyną i które zazwyczaj towarzyszy każdym antipasti (chociażby zwykłe grissini byłyby tu na miejscu).
No i pizza, nad którą to zachwytom nie było końca do ostatniego kęsa. Perfekcyjna napoletana z suchymi, pełnymi brzegami i mokrym, ''pływającym'' środkiem pełnym wspomnianych wcześniej składników prosto z Włoch. Obowiązkowo musiałam tu zjeść Margheritę DOP (24PLN) z moimi ukochanymi pomidorami San Marzano i niezastąpioną mozzarella di bufala. Miał być też parmezan, ale jeśli był to w śladowych ilościach, bo go nie zlokalizowałam. To nic, bo do szczęścia jak najbardziej wystarczyła tu aksamitna mozzarella.
Na Calabrese (29PLN) znalazło się już więcej składników i trzeba przyznać, że to bardzo mocna smakowo propozycja, a to za sprawą certyfikowanej gorgonzoli, której tu nie szczędzono. Oprócz tego mozzarella fior di latte, ostra kiełbasa 'nduja calabrese, kapary, świeże pomidorki koktajlowe i bazylia. Całość zdominował wspomniany wcześniej ser pleśniowy, ale reszta wspaniałych składników nie utopiła się w nim - była miłym równoważnikiem intensywności.
Chociaż ja na deser zamówiłabym najchętniej po prostu kolejną pizzę, zostaliśmy namówieni na brownie z lodami wiśniowymi (16PLN). I to dobrze, że go spróbowaliśmy - bardzo, ale to bardzo dobre ciastko na ciepło z kwaśnym sorbetem wiśniowym to jeden z fajniejszych deserów próbowanych w tym roku. Za gorzką czekoladą generalnie nie przepadam, a to brownie uwielbiam. Musi więc być niesamowite. Szkoda, że nie ma go w karcie na co dzień.

Bardzo miła, uśmiechnięta obsługa. Świetny kontakt z ludźmi, pozytywna energia, dobra spostrzegawczość i serwis bez zarzutu. Niemiła niespodzianka spotkała nas jednak na rachunku (niestety zauważona już w domu). Widząc nasze niezdecydowanie co do pojemności karafki wina, pani zaproponowała nam zamówienie mniejszej (25PLN), by potem ewentualnie ją powiększyć do litrowej (40PLN). Ostatecznie poprosiliśmy o taką dolewkę. Na rachunku jednak zobaczyliśmy dwie półlitrowe karafki (2x25PLN), a przecież nie tak się z panią umawialiśmy... Chcę wierzyć, że nie było to działanie intencjonalne. Nic mnie tak nie wkurza jak celowe kombinacje na niekorzyść płacącego, nieistotne na jaką kwotę. Bo to się nazywa oszustwo.

Jak Kraków długi i szeroki o dobrą napoletanę ciężko, więc to jest taka włoska perełka, którą trzeba znać i trzeba odwiedzać regularnie. Każdy fan prawdziwej pizzy, który w Miodowym Piecyku jeszcze nie gościł niech nie popełnia naszego błędu i nie zwleka z wizytą w tym miejscu.

JEDZENIE: 9,5/10
OBSŁUGA: 4/10
WYSTRÓJ: 8/10
CENY: 8,5/10

OCENA OGÓLNA: 8,5/10








xoxo
Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz