poniedziałek, 19 listopada 2018

Anatomia

ADRES: Dajwór 25, Kraków
KUCHNIA: gruzińska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 19-24PLN
W INTERNECIE: www | facebook










Pewnego listopadowego popołudnia zupełnie przypadkiem trafiliśmy do Anatomii na Dajworze. Mimo, że bywamy w tej okolicy często (wszak to mekka krakowskich foodies) ten lokal zawsze omijaliśmy. Być może to kwestia niezbyt chwytliwej i dziwnej jak na restaurację gruzińską nazwy. W jeszcze większą konsternację wprawia opis na Facebookowej stronie: 'Anatomia to wyjątkowe, matematyczne miejsce na mapie Krakowa'. Niech mi ktoś wyjaśni o co chodzi z tą matematyką, bo serio nie wiem ;)

W środku też jest nieco dziwno i straszno, chociaż może ktoś znajdzie tam jakiś swój klimat. Jest ciemno. Naturalnego światła prawie wcale, a i to sztuczne słabo daje radę. Dużo suszonych badyli, staromodnych ram i pustych butelek po winie z wetkniętymi w nie świecami. Zauważyliśmy też kilka pajęczyn z wesołymi mieszkańcami. Styl rustykalno-wiktoriańsko-klubowy, bo w pierwszej części są nowoczesne, kolorowe kanapy ze skóry. Wow, w takim miejscu nas jeszcze nie było, ale jak zwykle chętni na nowe doświadczenia nie przejęliśmy się zbytnio nawet tymi horrorystycznymi motywami.

Za to karta jest przejrzysta, ładna i ciekawa. Nie za długa, z samymi gruzińskimi przysmakami i niezłym winem. Khachapuri w kilku wersjach (z serem, mięsem, czerwoną fasolą), ajapsandali (potrawka z bakłażana i innych warzyw, więc jest coś dla wegetarian), ojakhuri (tradycyjna zapiekanka z ziemniaków, mięsa i owoców granatu). Desery są dwa; przewidywalna w takim miejscu baklawa oraz coś dla nas nowego - smażone lody. Jak Gruzja to i dobre wino. Domowego brak, ale ceny całych butelek są bardzo przystępne.

Zaczęło się od phali (11PLN), czyli zimnej przystawki ze szpinaku i orzechów z czosnkiem i owocami granatu. To coś dla miłośników tej łagodniejszej strony gruzińskiej kuchni, bo w daniu nie ma wielu przypraw, a szpinak jak to szpinak - głębią smaku nie powala, dlatego chętnie widziałabym w tym daniu większą ilość orzechów niż zaserwowano. Ale ogólnie jest bardzo dobrze.
Podobnie wypadła moja ulubiona gruzińska zupa kharcho (13PLN) i to już jest opcja dla fanów pikantniejszych doznań smakowych. Sporo szarpanej wołowiny (nie najmiększa na świecie, ale dała się pogryźć), ryż i przede wszystkim słodko-kwaśno-pikantny, bogaty bulion. Tak, to zdecydowanie moje smaki i ten rozgrzewający talerz polewki zasługuje na brawa. Do zupy podano dwa gruzińskie paluchy z ziarnami słonecznika przez co było syto co dodatkowo winduje stosunek ilości do ceny.
Nieźle, chociaż nie tak dobrze jak zupa wypadł tradycyjny gulasz wołowy ostri (25PLN), do którego również podano własnej roboty paluchy chlebowe. Mięsa sporo, ponownie akceptowalnie miękkie, ale sam gulasz bardzo, bardzo słony. Nie jesteśmy wrogami soli w mięsnych daniach, więc smakowało, natomiast drugi raz raczej nie skusilibyśmy się na to konkretne danie.
Na stole musiały też pojawić się khinkali z mięsem (17PLN) - nigdy nie mogę odmówić sobie tej przyjemności w gruzińskiej restauracji. Ktoś tu ma ciężką rękę do słonych przypraw, bo tu też tej soli nie poskąpiono, co akurat wyszło pierożkom na dobre i podkreśliło głębię rosołu i  aromat mięsa mielonego. Sporo kolendry i pieprzu też zrobiło swoje, oczywiście na plus. Samo ciasto cienkie i elastyczne chociaż sądzę, że zabrakło mu jakichś 30 sekund we wrzątku. To nic, khinkali były pyszne i tak jak było w planie sprawiły sporo przyjemności.

Serwis niestety był zły. Dopiero co zaczęliśmy jeść przystawki, a już na stół położono drugie dania. Nikt chyba nie lubi jeść zimnych pierogów, więc trzeba było się bardzo spieszyć, by zdążyć na przynajmniej letnie temperatury potraw. Poza tym, przez sporych rozmiarów zastawę na stole zrobiło się ciasno i niewygodnie. Droga Anatomio, tak się nie robi. Obsługa kelnerska niczym nie wyróżnia się od większości i skupia się na podawaniu i wynoszeniu naczyń bez wchodzenia w interakcję z ludźmi. Po rachunek musieliśmy przespacerować się sami, bo czas oczekiwania na niego po skończonym posiłku niebezpiecznie się wydłużał, a nas gonił czas.

Do Anatomii mam stosunek ambiwalentny. Jedzenie jest powyżej średniej, ale klimat i serwis... cóż, pozostawiają wiele do życzenia. Ale sprawdźcie sami, bo przecież Gruzji na talerzu nigdy nie dość!

JEDZENIE: 8/10
OBSŁUGA: 5/10
WYSTRÓJ: 4/10
CENY: 9/10

Ocena ogólna: 7/10








xoxo
Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz