poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Nova Krova

ADRES: Plac Wolnica 12, Kraków
KUCHNIA: wegańska
ZAKRES CEN BURGERÓW: 14-18PLN
W INTERNECIE: facebook










Moda na restauracje i bary wegańskie trwa w najlepsze. Kolejnym miejscem 100% organic & cruelty free jest Nova Krova na Placu Wolnica, która po dwóch latach działalności zyskała sobie już sporą popularność nie tylko wśród roślinożernych.

Po przekroczeniu progu lokal sprawia dość... dziwne wrażenie. Mała, ale wysoka przestrzeń jest kiepsko oświetlona, a jedynym elementem wystroju są podwieszone u sufitu spore, tropikalne rośliny (lub ich fragmenty) oraz czarne obrazki i napisy na białych ścianach. Brak światła oraz duże, ciężkie stoły i momentami bardzo głośna, psychodeliczna muzyka powodują, że to miejsce trochę przytłacza już na wejściu.
Obok nietrafionego w nasze gusta wystroju można jeszcze przejść obojętnie. Było jednak coś, co wręcz nas przeraziło i niemal zmusiło do zmiany lokalu. Wszechobecny brud! Brud na stole, serwetnicy, na podłodze. Brudne, ochlapane i odrapane ściany, brudne szklanki i karta menu. Jedna z nas dosłownie 'przykleiła się' do stolika z którego łatwo można było odgadnąć co jadło kilka osób przed nami... Po krótkiej naradzie postanowiliśmy zostać i skupić się wyłącznie na jedzeniu starając się zapomnieć o tym co nas otacza. 

Nova Krova jest lokalem częściowo samoobsługowym. Menu trzeba zabrać sobie z lady i tam też należy podejść, by złożyć zamówienie. Tego jednak trzeba się domyślić samemu, ponieważ nigdzie nie znajdziemy komunikatu, że obowiązuje tu taka właśnie forma obsługi.
Oprócz burgerów, w których to miejsce się specjalizuje w karcie znajdziemy dwie zupy i kilka deserów. W tygodniu zjemy tutaj lunch, natomiast w niedzielę - śniadanie 'jesz ile chcesz' w cenie 15zł. Nie brakuje również smufis oraz świeżo wyciskanych soków.

Każdy z naszej czwórki postanowił zamówić innego burgera. W karcie dostępnych jest 8 wariantów (z bułką białą, ciemną bądź bezglutenową). Przy składaniu zamówienia okazało się, że 2 nie są dostępe. Do burgerów można domówić domowe frytki (4PLN) lub sałatkę (4PLN). Mamy również do wyboru osiem sosów (ale akurat zabrakło ostrego, na który część z nas miała ochotę).

Jako pierwsza na naszym stole pojawiła się woda z cytryną, limonką i miętą (litr za 10PLN). Mięty praktycznie nie było w naszym dzbanku, a woda ku naszemu niezadowoleniu była całkiem ciepła. Serwowanie ciepłego napoju w pełni gorącego lata absolutnie nie jest na miejscu, niezależnie od standardu restauracji. 
Kolejne były frytki. Zdecydowaliśmy się tylko na jedną porcję i słusznie, ponieważ okazały się być kiepskie. Oprócz ziemniaczanych w naszej miseczce znalazło się kilka buraczanych i mogłaby być to fajna odmiana, gdyby jakość i wykonanie były dobre. Frytki były rozmiękłe, suche, nijakie i chłodne. Po prostu nieudane.
Po ciepłej wodzie w brudnym dzbanku i po tej słabej przekąsce zaczęliśmy żałować, że jednak zostaliśmy w tym miejscu. Po daniach głównych nie spodziewaliśmy się już niczego dobrego... 

Burgery trafiły na nasz stół w kilkuminutowych odstępach, ale ogólny czas oczekiwania nie był najgorszy. No i zaskoczenie tym razem było pozytywne, ponieważ wszystkie bułki były bardzo dobre i zdołały troszkę uratować całe dotychczasowe, negatywne wrażenie.
Seitan Burger (16PLN) zawierał bliżej nieokreślone 'chińskie mięso', sos BBQ, karmelizowaną cebulę, marynowane buraczki, ogórka, blanszowanego pora i ciemną sałatę karbowaną. Ciężko powiedzieć czym było to 'chińskie mięso' - z wyglądu przypominało steka z wołowiny, w smaku dość słodkie, pikantne, podkręcone sosem barbecue. Strzelam, że miało to dużo wspólnego z czerwoną fasolką. Ten tajemniczy kotlet świetnie zastępował prawdziwe mięso, a całość z nietypowym jak na burgera dodatkiem buraków i pora była zaskakująco dobra.
Ser Burger (18PLN) ujął nas wszystkich i został okrzyknięty najlepszym z całej czwórki, a porcja była tak sycąca, że podzieliliśmy się nią wszyscy. Chrupiąca panierka kryła idealnie stopiony wegański wyrób seropodobny, który ciężko było odróżnić od sera prawdziwego. Moim zdaniem był nawet lepszy od oryginału - delikatny, łagodny w smaku i lekki (w odróżnieniu od kalorycznych, klasycznych żółtych serów). Dodatki w postaci świeżej sałaty, pomidora i czerwonej cebuli były tu jak najbardziej na miejscu, nic bardziej wymyślnego nie było potrzebne, ponieważ kotlet serowy grał główną rolę, a podkreślał go delikatny sosik tatarski.
Kasza Burger (14PLN) to kotlet z kaszy jaglanej, suszonych pomidorów i tymianku. Oprócz niego bułka zawierała majonez ziołowy, sałatę, rukolę, pestki dyni i świeżego pomidora. Całość to lekka, zdrowa i pyszna bomba witaminowa, o dziwo - bardzo sycąca. Kotlet nie był suchy chociaż zabrakło mi w nim trochę smaku tymianku i suszonych pomidorów. Mimo to burger bardzo udany - pomidor i rukola świeże, a majonez ziołowy pasował tu idealnie.
Tofu Burger (16PLN) był wyborem trochę wymuszonym, ponieważ zamówiliśmy go na miejsce nieobecnego kotleta z kaszy quinoa. Rolę mięsa pełniło tutaj marynowane i grillowane tofu, a dodatki to: sałata, podsmażane pieczarki, awokado, blanszowany por i pomidor. Polecany majonez został na naszą prośbę zastąpiony BBQ. Burger był poprawny, smak tofu znamy dobrze, więc nic nie zaskoczyło (tutaj okazało się ono odrobinę za suche). Dodatki świeże, sos jak na BBQ bardzo słodki, a całość równie sycąca jak pozostałe trzy. W porównaniu do reszty ten był smakowo najsłabszy, ale nie niesmaczny.
We wszystkich czterech burgerach pieczywo było świetne - lekkie, chrupiące bułki (białe posypane sezamem, ciemna - ziarnami).

Na koniec poprosiłam jeszcze o szklankę domowego kompotu (4PLN). Był dobry, prawdopodobnie truskawkowy, ale dla mnie troszkę za słodki. Tym razem napój był schłodzony.

Ciężko jest oceniać obsługę w Novej Krovie. Najbardziej odpowiednim słowem zdaje się być: obojętna. Załoga sprawia wrażenie, że robi to co musi i wszystko jest w porządku - zamówienia są przyjmowane, zanoszone do stolików bez specjalnego pośpiechu i właściwie to wszystko co leży w ich obowiązku. Pani przy ladzie zapytana o szczegóły serowego kotleta, który tak nam się spodobał zbyła nas krótkim 'jest to mieszanka tłuszczów'. 
Stan higieniczny lokalu był naprawdę odpychający i wyglądało na to, że nie jest to jednorazowa wpadka. Ten zarzut w kierunku obsługi jest już poważny i zdecydowanie obniża ocenę. Konsumując obiad staraliśmy się nie myśleć jak może wyglądać kuchnia skoro sala jest w takim stanie...
Szkoda, bo wegańskie burgery są tu naprawdę dobre i warte polecenia. Mimo, że miejsce sprawia wrażenie baru mlecznego sprzed trzydziestu lat jedzenie tu się broni.

Cóż, jeśli niesmak związany z 'wystrojem' i obsługą minie będę wracać do Novej Krovy. Ale tylko po burgera na wynos. 

JEDZENIE: 7/10
OBSŁUGA: 4/10
CENY: 7/10
WYSTRÓJ: 1/10

Ocena ogólna: 6/10







Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz