poniedziałek, 3 lipca 2017

Taste of India

ADRES: Dietla 46, Kraków
KUCHNIA: indyjska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 14-45PLN
W INTERNECIE: facebook | www









Krakowska gastronomia w ciągu ostatnich lat przebrnęła już przez kilka indyjskich restauracji, którym nie udało się utrzymać na powierzchni. Niedawno znajomi donieśli mi o powstaniu kolejnej nie kryjąc przy tym zachwytów, zachwalając Taste od India na Dietla gorąco i szczerze. Z ciekawością wybraliśmy się tam uświadamiając sobie przy okazji, że bardzo dawno nie byliśmy w indyjskiej restauracji i trochę się za tą kuchnią stęskniliśmy :)

Knajpka jest niewielka (o ile się nie mylę 10 stolików), ma jedną salę dość sprytnie zagospodarowaną pod względem wykorzystania przestrzeni. Miejsca mało, ale każdy stolik ma 'sferę prywatności', przez co nie musimy mimowolnie gapić się w talerz sąsiada (jak to bywa w wielu nowoczesnych wnętrzach, gdzie stoliki ustawiane są ciasno obok siebie). Dobrze będzie zarezerwować sobie miejsce, bo rzeczywiście gości nie brakuje.
Wystrój oczywiście jest hinduski, ale na szczęście nie przaśny, nieprzesadzony. Orientalna tapeta i wielki Taj Mahal na ścianie w zupełności oddają zapotrzebowanie na hinduski klimat. A ten podkreśla przede wszystkim intensywny zapach przypraw unoszące się już od progu.

Menu jest długie i rządzą w nim typowo indyjskie potrawki jednogarnkowe (curry, korma, madras, balti, kadhai, masala, butter). Składniki każdego sosu opisano pokrótce w karcie, dlatego niezorientowani w temacie nie muszą męczyć kelnerki gradem pytań, czy zamawiać w ciemno. Do sosu dobieramy element główny (na przykład warzywa lub kurczaka) oraz dodatek sycący (ryż lub pieczywo). Jeśli nie mamy ochoty na sosy alternatywą będzie danie ze szpinakiem i warzywami lub biryani, czyli smażony ryż z dodatkami.
Na początek możemy zamówić chipsy z soczewicy, samosy, placki ziemniaczane z groszkiem i przyprawami, pakorę, zupę lub przystawkę z pieca tandoori jak chicken tikka lub sheek kebab. A na koniec lody mango lub waniliowe oraz kulki mleczne.
Do picia oczywiście lassi (trzy rodzaje) lub indyjskie piwo (dla nas go niestety zabrakło). Znajdzie się również skromniutka karta win.

Ciężko było się zdecydować na konkrety mając przed sobą listę tylu pyszności. Padło w końcu na warzywną pakorę (12PLN) z cebulą, ziemniakami, kalafiorem i bakłażanem. Pakora to hinduska tempura, gruba panierka z mąki z grochu włoskiego obsmażana na głębokim oleju. W Taste of India wykonano ją poprawnie, a po spróbowaniu sosów dołączonych do przystawki już wiedziałam, że jest i będzie dobrze. Wyraźny, słodko-kwaśny pomidorowy oraz ostry (wreszcie naprawdę ostry, a nie tylko straszak) zielony sos chilli z gamą przypraw. Pakora (zwłaszcza warzywna) zawsze sama w sobie zawsze będzie dość delikatna i bez konkretnego smaku. W Indiach podaje się ją najczęściej dzieciom lub jako lekka przekąska do herbaty, dlatego bardzo ważne w tym daniu jest właśnie dosmaczenie jej intensywnym sosem. I Taste of India to ma!
Na dania główne również wybraliśmy sosy. Chyba najsłynniejszy na świecie żółty masala cebulowo-imbirowy z czosnkiem, kurkumą i kolendrą smakował perfekcyjnie! Gama smaków w każdej łyżce, aksamitna konsystencja, mocny aromat kurkumy... Świetny, prawdziwy klasyk. Tu zazwyczaj spotyka się kurczaka, lecz my zastąpiliśmy go jagnięciną (30PLN), która rozpływała się w ustach.
Drugi, czerwony sos curry, czyli vindaloo z krewetkami (33PLN) również nie zawiódł, a nawet został okrzyknięty najlepszym daniem wieczoru i przyćmił nieco łagodniejszy żółty, ze względu na naprawdę piekielną ostrość na jaką liczyłam w tym miejscu. W przypadku obu zamówień kelnerka pytała nas o stopień ostrości (wybraliśmy numer 3, najostrzejszy), lecz to właśnie po vindaloo można było zionąć ogniem (masala naturalnie należy do sosów łagodniejszych, więc nawet w stopniu ostrości nr 3 dla nas był tylko lekko pikantny). Należyta ostrość nie zabiła całego wachlarza smaków tej potrawy. Papryka, pomidory, czosnek, dużo kolendry... Wszystko czuć było w każdym kęsie, składniki przeplatały się zgrabnie tworząc jedno z najlepszych hinduskich curry jakie jadłam w życiu. Wybaczam mu nawet niezbyt udane, twardawe krewetki (spokojnie mogłam zamówić to danie z samymi warzywami), bo tu sos zawsze będzie grał pierwsze skrzypce, niezależnie co się do niego wrzuci. Oj, nic dziwnego, że to danie podaje się w Indiach na specjalne okazje.
Do naszych wspaniałości domówiliśmy genialne indyjskie pieczywo, prosto z pieca o idealnym smaku, chrupkości i jakości (chlebek naan z czosnkiem 9PLN oraz razowe tandoori roti 4,50PLN).
Na koniec znaleźliśmy jeszcze trochę miejsca na deser, który okazał się być maleńkimi bombkami kalorycznymi wyłącznie dla smakoszy ekstremalnie słodkich rzeczy. Mowa o mlecznych kulkach w syropie kardamonowym gulamb jamun (7PLN). Trochę nie nasza bajka, ale pasowały do całości kolacji.
Na stole nie mogło zabraknąć również jogurtowego lassi na słono z przyprawami (7PLN) oraz na słodko z wodą różaną (7PLN).

Z obsługą w Taste of India wszystko jest w najlepszym porządku. Rezerwacja przebiegła bez problemów (rozmowa odbywała się po angielsku, gdyż część personelu nie posługuje się językiem polskim). Kelnerka śmiało doradzała w wyborze, a sympatyczny pan po podaniu dań dopytywał, czy z ostrością na pewno jest w porządku (zapewne wciąż próbują dopasować dania do wybrednego pod tym względem gustu Polaków, mam tylko nadzieję, że sosy nie będą z czasem łagodniały). Na zamówienie nie czekaliśmy długo, serwis był równy i sprawny.

W karcie jest jeszcze tyle rzeczy, na które muszę tu wrócić... I zapewne zrobię to niebawem, nie raz i nie dwa! Ta hinduska kuchnia jest prawdziwa, bez kompromisów. Zachwyca bukietem smaków, bogactwem aromatów w pozornej prostocie potraw. Takich miejsc szukam, takie miejsca uwielbiam!

JEDZENIE: 9/10
OBSŁUGA: 9/10
WYSTRÓJ: 7/10
CENY: 8/10

Ocena ogólna: 8,5/10








 
xoxo
Magda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz