poniedziałek, 10 września 2018

Neapol i okolice, czyli pizza i pasta na okrągło

Celem naszej kolejnej podróży kulinarnej była ojczyzna pizzy - Neapol. W ciągu 7 dni oprócz oprócz zajadania się napoletaną w stolicy Kampanii podróżowaliśmy po regionie w poszukiwaniu autentycznych smaków włoskiego południa. 

I co znaleźliśmy? Będzie trochę monotematycznie, bo pizza i pasta gościły na talerzach każdego dnia, właściwie naprzemiennie. W tym regionie zjemy również wspaniałe, świeże owoce morza. Nie sposób też nie wspomnieć o cytrynach, które zwłaszcza na wybrzeżu amalfitańskim są praktycznie wszędzie i robi się z nich wszystko, a zmrożony kieliszeczek limoncello po posiłku to tam tradycja.


 

Pizza w Neapolu wszędzie jest prawdziwa i genialna. My kilkukrotnie wracaliśmy do ristorante 7 Soldi w dzielnicy hiszpańskiej. Tam do wyboru mamy kilkanaście rodzajów pizzy - od tradycyjnych (które naszym zdaniem smakują najlepiej) do bardziej zwariowanych i nietypowych wariacji.

Cena pizzy, która jest pełnowartościowym obiadem dla bardzo głodnego człowieka to 3-10 euro w zależności od tego co się na niej znajduje. Najtańsza jest margherita, najdroższe są te z owocami morza.

Kultura restauracyjna we Włoszech mocno różni się od naszych krakowskich doświadczeń. Włosi jedzą lunch w godzinach 12-15, po czym aż do wieczora zdecydowana większość knajpek nie funkcjonuje, są zamykane (podobnie jak kawiarenki, bary i sklepiki). Miasto budzi się ponownie dopiero około 20 i wówczas już do późnych godzin nocnych Włosi biesiadują przy suto zastawionych stołach.


 Na maleńkiej, rybackiej wyspie Procida koniecznością jest spróbowanie owoców morza. Tutaj świeżo złowione smażone rybki skropione najlepszą na świecie cytryną (6 euro).


La Locanda del Postino to legendarna restauracja w porcie Corricella na Procidzie. Mimo wielkiej sławy dzięki filmowi Listonosz z 1994 roku można zjeść tu przepyszną kolację bez wielkiej szkody dla portfela (spaghetti z muszlami - 12euro). I to z przepięknym widokiem na klimatyczny port i piękne Morze Tyrreńskie. 


Korzystając z uroków i smaków Italii podczas jedzenia w pizzeriach, trattoriach i restauracjach należy pamiętać, że prawie zawsze do rachunku zostanie nam doliczona opłata za stolik/za miejsce/sztućce/naczynia - coperto. Jest to zazwyczaj 1-2 euro od osoby i - co ważne - nie jest to napiwek. Jeżeli chcemy docenić obsługę, to mimo doliczonego coperto powinniśmy zostawić standardowe 10% dla kelnera. 

Niestety, zwłaszcza w miejscach znanych i pięknych możemy trafić na pułapkę turystyczną, więc zawsze należy dokładnie czytać menu lub przed złożeniem zamówienia wprost zapytać obsługę o wszelkie dodatkowe opłaty. My polecamy przede wszystkim sprawdzić w internecie opinie o miejscu, w którym chcemy zjeść. 
Może się zdarzyć, że nasz rachunek wyniesie dwa lub w ekstremalnych sytuacjach nawet trzy razy więcej, niż się spodziewaliśmy i niestety po fakcie nic nie da się z tym zrobić. Nieuczciwi restauratorzy mogą doliczać do rachunku opłatę na przykład za ładny widok, obsługę w języku angielskim, miejsce w ogródku... Niektórzy potrafią być w tym temacie bardzo kreatywni, no i mówimy tu o naprawdę dużych kwotach. Trzeba zatem być ostrożnym.


W małym, nadmorskim kurorcie Sorrento urzekło nas przepiękne miejsce z ogromym, klimatycznym ogrodem - Ristorante il Giardiniello


Neapol jest mocno nastawiony na turystykę, co czuć również w większości restauracji i co czasem niekorzystnie wpływa na klimat i obsługę podczas kolacji. Szybko zjedz, szybko zapłać i zrób miejsce kolejnym turystom - mimo wspaniałego jedzenia właśnie takie można odnieść wrażenie. 
Pod tym względem zdecydowanie lepiej wypada Sorrento - mniejsze miasteczko na wybrzeżu amalfitańskim. Tu czas płynie wolniej, a większość restauracji, do których trafiliśmy prowadzą ludzie z ogromną miłością do jedzenia. Nie trzeba się spieszyć, można długo siedzieć przy antipasti i winie. To w Sorrento właśnie znaleźliśmy najlepszy, prawdziwie południowy i przyjemny kulinarny klimat.


 Zeppoline (2 euro) - typowe neapolitańska przekąska ze smażonego ciasta drożdżowego. Proste i pyszne!

 Tak delikatnych kalmarów (5 euro) nie jedliśmy nigdy wcześniej! Obowiązkowo skropione cytryną.


Domowy makaron z muszlami (13 euro) oraz z rybą z dziennego połowu (15 euro). 


Jeśli chodzi o mniejsze, ale dość ciekawe różnice między polską, a włoską gastronomią to musimy wspomnieć o chlebie. Chleb dostajemy tam prawie za każdym razem jako przekąskę, przystawkę, jest darmowy i pojawia się na stole zaraz po złożeniu zamówienia. Ale... włoski chleb nie jest smaczny. My - przyzwyczajeni do wspaniałego, świeżego pieczywa, z którego przecież kraj nad Wisłą słynie dość mocno odczuliśmy tę różnicę. Nawet w eleganckich, droższych restauracjach podany chleb był suchy, jakby kilkudniowy. W tym temacie Włosi mogliby się wiele nauczyć od polskich piekarzy.

Za to jest bardzo tania woda - za litrową butelkę płacimy maksymalnie 2 euro (ta sama ilość w polskich restaurcjach często kosztuje około 20PLN). No i oczywiście wino, które pije się tam praktycznie równorzędnie z wodą. Koszt litrowej karafki wina domu to 4-10euro, w zależności od standardu miejsca.

Włosi naprawdę kochają kawę. Co drugi lokal na ulicy to kawiarnia, gdzie szatańsko mocne espresso postawi na nogi każdego.

Tak wygląda włoski street food. Mozzarella, domowe wędliny (5 euro). Wow! 

 Gnocchi al sugo (5 euro).

Spaghetti aglio e olio peperoncino (3 euro).


Bolognese czy carbonara? Według instagramowej ankiety sprzed kilku dni, w tym temacie jesteście podzieleni dokładnie na pół :) To tak jak i my!


Każdemu amatorowi neapolitańskiej pizzy polecamy podróż do Neapolu, do źródła tej sztandarowej, genialnej potrawy. Mimo, że mamy w mieście kilka miejsc z porządną pizzą nic nie dorówna tej jedzonej w gwarnych uliczkach miast i miasteczek Kampanii. 
My już tęsknimy!

xoxo
Magda

1 komentarz:

  1. www.szybkapizza.pl to bardzo dobra restauracja z pizzą jako flagowym daniem. Naprawdę smakuje wyśmienicie!

    OdpowiedzUsuń