poniedziałek, 8 października 2018

Makaroniarnia

ADRES: Brodzińskiego 3, Kraków
KUCHNIA: włoska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 15,50-32PLN
W INTERNECIE: facebook | www




Podgórze ma swój urok - jedyny w swym rodzaju i dlatego właśnie uwielbiamy tam chodzić i tam jeść. Już od ładnych paru lat stałym elementem ulicy Brodzińskiego jest Makaroniarnia zlokalizowana w kamienicy z ciekawą historią. Piękne miejsce z pięknym jedzeniem? Musieliśmy się w końcu przekonać.

Ładny, stylizowany na włoski ogródek z bujną roślinnością to idealne miejsce na romantyczną kolację. Chociaż lato już za nami, można jeszcze skorzystać z uroków polskiej złotej jesieni (Makaroniarnia idzie z duchem pór roku i w tym momencie w ogródku roi się od dyń). Jesteśmy fanami miejsc pełnych zieleni, bluszczu i kwiatów zwłaszcza, gdy do klimatu pasuje menu. Jest pięknie, ale muszę zwrócić uwagę na małe niedociągnięcia techniczne - niebezpiecznie latające stoliki, które stwarzają zagrożenie szczególnie dla wina na nich. Klimat klimatem, ale raz na parę lat warto wymienić zużyte meble.

Karta jest obszerna, ale ufam, że dzięki dużej ilości jedzących i żonglowaniu składnikami pomiędzy potrawami nie trzeba się martwić o jakość. Są śniadania (jajeczne lub tosty), sałatki (caprese, cezar i kilka innych mniej klasycznych), pięć zup i przystawki skupione raczej na chrupkich, włoskich przysmakach. A makaronów - jak można się spodziewać - długa, długa lista. Na miejscu robione są tylko lasagne i cannelloni, reszta makaronów pochodzi od zaufanej, włoskiej firmy.  Konfiguracja składników mocno z różnicowana, podobnie jak rodzaje klusek. Makaroniarnia to nie tylko makarony, bo jest też sporo dań mięsnych i rybnych (dorada z pieca, policzki wołowe, antrykot). Nie zapominajmy o pizzy i risotto... No, ten rozmach jednak trochę przytłacza i dotyczy nawet deserów, chociaż tu znowu ponarzekam na brak inwencji twórczej (przysmak Harry'ego Pottera, czy spaghetti lodowe jakoś do mnie nie trafiają). Wielki, wielki plus za pamięć o czworonogach. Nasi pupile są mile widziani w Makaroniarni i serwuje się dla nich pappardelle bolognese. Wina są proste i w przystępnych cenach. Spróbowaliśmy białego trunku domu (30PLN; 0,5PLN), który zgra się z większością smaków z karty.

Przyszliśmy na makarony, ale stęsknieni za włoskimi klasykami zaczęliśmy od bruschetty (9,50PLN). Dobre, słodkie i soczyste pomidory, ale na tym kończą się komplementy. Włoska bruschetta to swego rodzaju zakalec, mocno chrupiące i twardawe pieczywo. Nasze kromki były konkretnie przemoknięte i były bruschettą tylko z nazwy. A amatorów zmokniętego pieczywa chyba nie znajdzie się za wielu.
Z pastą było już za to wszystko w najlepszym porządku (no, prawie, ale o tym później). Tagliatelle Primavera Summer (25PLN) to fajne, lekkie danie. Jeszcze wspomnienie gorących dni, bo podaje się je na chłodno. Zielone wstążki, mozzarella, orzechy nerkowca, czosnek i pesto - dobrze to zagrało chyba za sprawą słodziutkich nerkowców łagodzących mocny smak sosu. 
Tagliolini Con Cozze (32PLN) z krewetkami, mulami i ośmiorniczkami baby w sosie winno-maślanym z pomidorkami i parmezanem to zdecydowanie moja bajka. Zaryzykuję nawet, że to jeden z lepszych makaronów próbowanych przeze mnie w Krakowie. Pewnie niejeden Włoch obraziłby się za dodanie sera do owoców morza, ale pomińmy to. Wszak do Italii nam trochę daleko - sama pasta była genialna, bo suto zabarwiona sepią co nadało jej przyjemnej, ciężkiej formy i więcej charakterystycznego posmaku niż zazwyczaj ma czarny makaron. Pycha! Ale... mało. W porównaniu do drugiego talerza moje danie miało raczej rozmiar przystawki i ten brak konsekwencji trochę razi. Nie jest miło, kiedy jedna osoba zje do syta, a druga ledwo podrażni kubki smakowe. Ciekawe, czy między innymi daniami również zdarza się taki kontrast, czy może jest to kwestia tego, że mój makaron był czarny. Pewnie jeszcze będzie okazja to sprawdzić, bo makarony dobre, ogródek piękny, więc wracamy na wiosnę!

Byliśmy w Makaroniarni już jakiś czas temu i cóż... nawet nie mogę przypomnieć sobie obsługi, co znaczy, że nie była ani zła, ani dobra. To (chyba niestety) cecha wielu, wielu krakowskich miejsc, nawet tych ładnych i popularnych.

Głosy na mieście o jakości jedzenia w tym miejscu były mocno podzielone (i pewnie nadal są), ale my trafiliśmy dobrze. Być może to kwestia ogromnej karty, że to trochę jak na loterii... Na teraz polecamy. Przyjemnie się tam siedzi, a czegóż nam więcej do szczęścia potrzeba... tylko pasta i wino.

JEDZENIE: 7/10
WYSTRÓJ: 9/10
OBSŁUGA: 6/10
CENY: 8/10

Ocena ogólna: 7,5/10





xoxo
Magda

1 komentarz:

  1. Nierówna, ale mi na przykład bardzo tam smakowały owoce morza. Włoska kuchnia z dużą dozą fantazji

    OdpowiedzUsuń