poniedziałek, 9 października 2017

Bombaj Tandoori

ADRES: Szeroka 7/8, Kraków
KUCHNIA: indyjska
ZAKRES CEN DAŃ GŁÓWNYCH: 14,50-41,50PLN
W INTERNECIE: facebook | www











Bombaj to ponoć pierwsza restauracja indyjska w mieście (rok założenia 1999). I ja już lata temu bywałam tam regularnie. W końcu w ferworze gastronomicznych nowości zapomniałam o indyjskim klasyku z serca Kazimierza na dłuższy czas. Pamiętam jednak, że było tam bardzo smacznie i zawsze wychodziłam ukontentowana spełnioną zachcianką na porządne bollywoodzkie jedzonko. Z wielką ciekawością wracam więc po latach by sprawdzić, czy wciąż trzymają fajny poziom.

I w wystroju nie zmieniło się nic. Wciąż jest przaśnie, kiczowato i pstrokato (taka już jest ta azjatycka moda). Nie da się nie zauważyć, że wnętrze funkcjonuje od lat i brak mu świeżości. Poszarzałe płachty pod sufitem i gama starszych/nowszych plam sprytnie wpisanych we wzorki na kolorowych obrusach... Wyświechtane, pogniecione poduchy z a'la aksamitu, lampki choinkowe, ledwo trzymające pion drewniane parawany, głucha cisza (muzykę włączono dopiero gdy pod koniec naszej wizyty pojawili się kolejni goście)... No, klimat jest mocno specyficzny mówiąc delikatnie i gdyby nie wspomnienie porządnego jedzenia raczej zrezygnowalibyśmy z kolacji w tym miejscu. Na pierwszy rzut oka zaufania nie wzbudza.

Odświeżono za to stronę internetową, której to akurat kolorowy design nie szkodzi, bo w kontraście do wnętrza jest bardzo ładna. Za jej pośrednictwem możemy składać zamówienia on-line korzystając z przejrzystego menu. W karcie jest ortodoksyjnie, bez europejskich wpływów. A wybór dań ogromny. Wśród przystawek pakora i chipsy z mąki soczewicowej, kilka zup (na przykład pieprzowa). Biryani (pieczone mięso z ryżem), mnóstwo typowych dla tej części Azji potrawek w aromatycznych sosach (masala, vindaloo, butter, korma i inne), spory wybór dań wegetariańskich (dal, kofta). Ryby, krewetki, jagnięcina. A na deser chałwa lub mleczne kulki w syropie. Na ogół narzekam na tak rozbudowane menu, bo wielka ilość różnych dań może budzić podejrzenia co do ich świeżości. Ale kuchnia indyjska jest wyjątkiem. Tu przeważnie te same składniki pojawiają się w większości dań zgrabnie przeplatając z odpowiednio dobraną gamą przypraw dzięki czemu możemy przebierać w smakach do woli.

Pierwsze na stole pojawiły się przystawki - samosy w lekkim cieście (8,50PLN) z warzywami potraktowanymi kurkumą i curry oraz cebula smażona w głębokim tłuszczu w chrupkim cieście bhaija. Obie przystawki świetne, uczciwie indyjskie, proste i smaczne. Podano do nich sos jogurtowo-miętowy oraz coś co bardzo liczyłam wciąż tu spotkać - zniewalającą kubki smakowe konfiturę z marynowanej cytryny z całą gamą aromatycznych przypraw. Serio, warto tu przyjść choćby dla tego wynalazku (z tego co wiem podają ją do każdej przekąski).
Dalej poszliśmy w klasykę klasyki i na stole pojawił się kurczak masala (26PLN). Uwielbiam to! Imbir, czosnek, kolendra i cała masa najlepszych na świecie przypraw w jednej miseczce. To danie nigdy się nie nudzi, a w wykonaniu krakowskiego Bombaju wypada naprawdę nieźle, przede wszystkim prawdziwie. Kurczak nie suchy, soczysty, więc wszystko tu pięknie grało.
Spróbowaliśmy jeszcze potrawy bengen barta (23,50PLN) wyróżnionej w karcie jako jedna ze specjalności szefa kuchni. To również sos, ale nie tak gładki jak masala - zawierał wyraźne kawałki bakłażana (z niego głównie się składał) i warzyw. Rzeczywiście pyszny z przebijającym się aromatem kurkumy i żółtego curry. Feeria barw, przypraw i wyraźnych smaków, a to tygryski lubią najbardziej. Chyba nawet bardziej niż chicken masala.
Obie potrawy były w najostrzejszej z trzech możliwych wersji, ale tu ta skala niestety została spolszczona. W rzeczywistości - po prostu pikantne.
Do sosów obowiązkowo zamówiliśmy chlebek nan z czosnkiem (7,90PLN). Prosto z pieca, cieplutki, lekki i idealny. Blady i nie za mocno wypieczony, czyli w mój gust trafił idealnie.
Na stole nie mogło zabraknąć również mango lassi (6,30PLN). Ten tradycyjny napój jogurtowy tutaj smakuje mi najbardziej chociaż pijałam go już w różnych miejscach. Przepyszna (zwłaszcza na zimne wieczory) jest też tradycyjna indyjska herbata (8,30PLN) - mocna, z mlekiem i przyprawami.

Kelnerka na ogół miła, ale raczej średnio zainteresowana salą. O rachunek musieliśmy dopominać się sami (przy dużym ruchu rozumiem, ale nie przy dwóch stolikach). No i pani chyba uznała, że dla jednego stołu nie warto włączać muzyki i zapalać świeczek, bo zrobiła to dopiero, gdy weszli kolejni goście, a my kończyliśmy jeść. To oczywiście drobne szczegóły, ale przyznam, że pomogłyby przełknąć ten nieco straszący wystrój.

Mamy na Kazimierzu kawał porządnej indyjskiej kuchni i tu żywcem nie ma do czego się przyczepić. A jeszcze biorąc pod uwagę stosunek smaku/ilości do ceny Bombaj Tandoori wypada naprawdę konkurencyjnie, a nawet wspaniale. Dobrze, że przypomnieliśmy sobie o tej miejscówce, bo mamy do zjedzenia jeszcze prawie całą kartę :) I szczerze polecamy tu zajrzeć!

JEDZENIE: 9,5/10
OBSŁUGA:6/10
WYSTRÓJ: 4/10
CENY: 9,5/10

Ocena ogólna: 8/10









xoxo
Magda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz